Wstęp
Poniższy tekst jest tłumaczeniem (z niewielkimi skrótami) artykułu Davida Icke na temat sytuacji politycznej w Stanach Zjednoczonych w kontekście wyborów na prezydenta Baracka Obamy. Niedawno minęła pierwsza rocznica urzędowania nowej administracji więc jest to dobry, jak myślę, moment na przypomnienie tego tekstu i przynajmniej częściowego skonfrontowanie z rzeczywistością, chociaż jego przedmiotem nie są tylko jeden, dwa czy nawet cztery lata urzędowania prezydenta Obamy. Według autora obecna sytuacja wykazuje uderzające podobieństwa do sytuacji w Niemczech w latach trzydziestych i nie jest w swoich ocenach gołosłowny podając szokujące i przekonywujące zarazem argumenty na poparcie swoich tez. Oczywiście ktoś mógłby powiedzieć co nas obchodzi daleka Ameryka, zajmujmy się lepiej swoim podwórkiem. Jednak w erze globalizacji nie ma żadnego własnego podwórka (może jedynie we własnych wyobrażeniach) a o wszystkim decydują główni rozgrywający wśród których pierwsze skrzypce grają Stany Zjednoczone które są światowym bankierem (rezerwy walutowe są państw są ulokowane głównie w dolarach) a nie trzeba chyba nikogo przekonywać, że polityka z jej najbardziej spektakularnymi rezultatami w postaci wojen czy rewolucji jest kształtowana przez tych co mają pieniądze. W tym momencie znów ktoś może powiedzieć, że próba przeciwstawienia się tak potężnym siłom to walka z wiatrakami. Jednak wiatrak aby móc działać potrzebuje wiatru a w polityce tym wiatrem są nieświadome zagrożeń masy które dają się prowadzić jak bezmyślne stado owiec nawet gdy ich droga prowadzi do rzeźni (wcześniej będąc jeszcze dokładnie ostrzyżonymi, co u ludzi przekłada się na ogolenie z pieniędzy). Golenie z pieniędzy odbywa się przez różnego rodzaju plany Balcerowicza (a raczej Sorosa gdyż pan B. to człowiek), wywoływanie kryzysów na rynkach finansowych, handel powietrzem (na razie tylko dwutlenkiem węgla ale jest jeszcze wiele innych gazów którymi można by handlować na przykład metan który jest ponoć gazem jeszcze bardziej cieplarnianym niż CO2), wyłudzanie pieniędzy od rządów w wyniku wyimaginowanych roszczeń odszkodowawczych. Co do wspomnianego metanu to sporo tego gazu produkują istoty żywe, a więc gdyby tak nałożyć podatek od jego emisji na ludzi i zwierzęta będące pod ich opieką to byłoby to z pewnością w zgodzie z logiką obowiązującą od pewnego czasu w światowej polityce.
Goły Imperator
Autor – David Icke
Od autora: Proszę rozpowszechniać ten artykuł tak szeroko jak to tylko możliwe.
Link do oryginalnego tekstu: www. DAVIDICKE.COM/OBAMA
Napisałem to w ostatnich dniach 2008 kiedy zobaczyłem jak ogromna liczba osób na całym świecie, łącznie z tymi którzy powinni być lepiej zorientowanymi, jest nabijana w butelkę w czasie gry zwanej Operacja Obama.
Nawet ludzie zorientowani w temacie konspiracji mówią rzeczy w rodzaju: „No dobrze, ale przynajmniej nie jest Buszem” i „Jest wspaniale widzieć nowy duch nadziei”. Tak, on nie jest Buszem, on potencjalnie jest dużo bardziej niebezpieczny; i jakie jest znaczenie słów „duch nadziei” jeżeli bazują one na kłamstwie? W istocie rzeczy, jakie jest w ogóle znaczenie słowa „nadzieja”?
Żona Obamy, Michelle powiedziała że „wszystko zaczyna się i kończy nadzieją”. Jest to zupełny nonsens. Nadzieja jest uczuciem bez znaczenia ponieważ jej owoce są zawsze w przyszłości, z definicji, nigdy w TERAŹNIEJSZOŚCI.
Nadzieja jest jak jazda na koniu na karuzeli – niezależnie jak szybko będziesz jechał to i tak nigdy nie zbliżysz się do konia przed tobą. Idea ta ma jednak przekonać cię do siedzenia na koniu mimo oznak zawodu w „nadziei” że sprawy ulegną zmianie. Ale to nie nastąpi ponieważ cały system jest tak zaprojektowany aby temu zapobiec.
To jest właśnie sposób wykorzystywania „nadziei” przez łajdaków i cwaniaków – weź szajs który ci dajemy teraz w nadziei że będzie lepiej (chociaż dobrze wiemy że nie będzie). Barak Obama jest dostarczycielem „nadziei” ponieważ jego szefowie chcą aby ludzie zaakceptowali to co im się serwuje teraz w nadziei że nadejdą lepsze czasy. Po prostu rób czego od ciebie żądamy, o przepraszam, co Barack żąda, a w zamian on zainspiruje cię nadzieją, że to wszystko prowadzi do Ziemi Obiecanej, a gdy wreszcie przejrzysz na oczy będzie za późno.
To co przeraża manipulatorów to to, że ludzie porzucą nadzieję jako przyszłość, czasem w ogóle bez wizji, i zaczną żądać sprawiedliwości i wolności teraz. Aby uniknąć tych koszmarów oni potrzebują podtrzymywania tych pragnień jako czegoś co jest dążeniem a nie czymś co faktycznie mamy.
Główną mantrą Obamy jest „zmiana”. Rzeczywiście, jego ogromnie dotowana, bijąca rekordy kampania bazowała na tym jednym słowie – zmiana (change).Jest to technika użyta przez Bila Clintona i wielu innych i jest ona bardzo efektywna w każdym przypadku gdy system powoduje że ludzie nie są zadowoleni ze drogi jaką toczy się życie. Więc jeżeli nie jesteś zadowolony z obecnego stanu rzeczy to słowo „zmiana” może być potężnym przesłaniem, nawet jeżeli, podobnie jak Obama, nie mówisz co ono oznacza.
Podstawowe znaczenie dla sukcesu jego i osób kontrolujących go ma to, że on nigdy nie określa do czego jego „nadzieja”, „zmiana”, i jeszcze jedno sterujące umysłem słowo-klucz, „wierzę”, odnosi się w kategoriach politycznych oraz jaki ogólnie będzie to miało wpływ na społeczeństwo. Nadzieja na co? Zmiana czego” Wiara w co? Odpowiedź na te pytania w szczegółach okazałaby się fatalna dla atrakcyjności Obamy.
ciąg dalszy nastapi
sobota, 20 lutego 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz